Przejdź do głównej zawartości

Pandemia smutnych twarzy

Włochy i Hiszpania są jednymi z najczęściej wybieranych kierunków podróży wakacyjnych i trudno się temu dziwić. Każdy kto miał okazję tam być, na długo zapamięta malownicze plaże, zapierające dech w piersiach krajobrazy górskie, a także wyśmienitą kuchnię, której tak trudno się oprzeć. Jednak według mnie jest coś jeszcze, coś bardziej nieuchwytnego, co sprawia, że chcemy tam wracać. Pamiętam, że w trakcie mojego pierwszego pobytu w tych krajach, największe wrażenie zrobił na mnie sposób bycia tamtejszej ludności. Wiecznie uśmiechnięci i zadowoleni, witający się z co drugim człowiekiem na ulicy. Niestety zupełnie inny widok czeka nas na ulicach polskich miast. W końcu nie bez przyczyny jesteśmy uznawani za jeden z najbardziej ponurych państw Europy. Smutni, patrzący w ziemię (lub telefon) obywatele naszego kraju, często nawet nie podniosą wzroku na mijaną osobę, a o uśmiechu nie wspomnę. Dlatego nie należy się dziwić, że z taką niechęcią wracamy po wypoczynku do pracy lub szkoły. Po tygodniu spędzonym ze słońcem nad głową i w sercu zderzamy się z szarą rzeczywistością, często bez nadziei na uśmiech.


Fot. Rozalia Brzegowska

Uważam, że uśmiech jest bardzo ważnym elementem naszego życia. Nie trudno zauważyć, że z uśmiechem na ustach dużo łatwiej idzie się przez życie. Zatem dlaczego ludzie tak rzadko się uśmiechają? A może tylko ja mam takie odczucia? Na te i inne nurtujące mnie pytania związane z tym zagadnieniem postanowiłam znaleźć odpowiedzi. Za obszar moich poszukiwań obrałam najbliższą okolicę, czyli jedną z dzielnic Krakowa – Krowodrze. Przechadzając się ulicami naszego miasta, wstępowałam z szerokim uśmiechem na twarzy (co prawda zasłoniętego maseczką) do najrozmaitszych lokali tj. sklepów, kiosków, aptek, a nawet biblioteki, gabinetu rehabilitacyjnego i muzeum. Niestety niewiele spotkanych reagowało życzliwością, a jeszcze mniej zechciało odpowiedzieć na zadawane przeze mnie pytania. Podczas rozmów z ludźmi z mojej okolicy pytałam o różne zagadnienia. Począwszy od tego, czy często zdarza im się uśmiechać do nieznajomych ludzi na ulicy, poprzez opinię dotyczącą wpływu pandemii na wyraz twarzy mijanych przechodniów, a skończywszy na najtrudniejszym pytaniu, które brzmiało: „Co możemy zrobić, żeby więcej ludzi zaczęło się uśmiechać?”.


Fot. Rozalia Brzegowska

Znaczna większość ankietowanych przyznała, że rzadko zdarza im się życzliwie uśmiechnąć do mijanych na ulicy ludzi. Były również osoby, którym nigdy się to nie zdarzyło. Co ciekawe, sto procent osób, z którymi udało mi się przeprowadzić wywiad stwierdziło, że uśmiech stanowi istotny elementy naszego życia. Co zatem sprawia, że go nie praktykujemy? Według mnie i ludzi pracujących niedaleko mojego miejsca zamieszkania przede wszystkim wynika to ze strachu. Jest to lęk przed reakcją drugiej osoby, związany z tym, co ona sobie pomyśli i czy właściwie odczyta nasze intencje.


Fot. Rozalia Brzegowska

Kilka lat temu przyjęłam zasadę, że będę się uśmiechała za każdym razem do kierowcy, który przepuszcza mnie na przejściu dla pieszych. Pomyślałam, że może ten człowiek właśnie tego potrzebuje, może akurat dzisiaj będę pierwszą i ostatnią osoba, która spojrzy niego życzliwie. I rzeczywiście, trzeba przyznać, że reakcje są skrajnie różne. Z moich obserwacji wynika, że na twarzach wielu osób maluje się zdziwienie, dezorientacja, nie wiedzą, w jaki sposób powinni się zachować. Zupełnie tak jakby uśmiech był czymś nietypowym i nienaturalnym. Innymi odpowiedziami na tego typu "sygnał dobra" są spuszczenie wzroku lub zupełna ignorancja. Jednak z przyjemnością mogę oświadczyć, że nie brakuje osób, które odwzajemniają uśmiech. Istotny jest fakt, że nie wszyscy ludzie zawsze będą chodzić z "bananem na twarzy" dwadzieścia cztery godziny na dobę, i to całkowicie normalne. Przychodzą takie dni, kiedy zupełnie nie jest nam do śmiechu i nie łatwo zdobyć się nawet na konieczny i wymuszony uśmiech, bo łzy same cisną się do oczu. Przecież ile jest ludzi na Ziemi, tyle istnieje problemów i zmartwień. Trzeba też pamiętać, że poważna postać mijająca nas na ulicy czy stojąca razem z nami na tym samym przystanku, nie zawsze musi być smutna czy przygnębiona. Wyrażamy radość i zachwyt w bardzo różny sposób, bo każdy z nas jest inny i w odmienny sposób przeżywa swoje życie.


Fot. Rozalia Brzegowska

Kiedy zapytałam swoich rozmówców, dlaczego tak rzadko spotyka się uśmiechniętych ludzi na ulicy, odpowiedzi nie były zróżnicowane. Bez cienia wątpliwości ankietowani stwierdzali, że najczęstszą tego przyczyną są indywidualne problemy, z którymi borykamy się na co dzień, a także zmęczenie. Nie muszą być to wielkie tragedie, śmiertelne choroby czy utrata najbliższych. Dobrze wiemy, że czasami wystarczy naprawdę niewiele, żeby poruszyć niekończącą się lawinę smutków, którą tak trudno zahamować. Idąc tym tropem, od razu nasunęło mi się kolejne pytanie: „Czy w związku z pandemią na ulicach naszego miasta pojawia sie jeszcze mniej uśmiechniętych ludzi?”. W pierwszym odruchu pomyślałam: „oczywiście, że tak”. Wiele ludzi zostało odciętych od świata, ludzi, rodziny. Część z nich zmaga się z chorobą, a znacząca liczba mierzy się ze strachem o własne życie i swoich bliskich. Jednak jedna osoba, z którą miałam okazję przeprowadzić wywiad pozwoliła mi spojrzeć nieco inaczej na tę sytuację. Mój miły rozmówca zauważył, że część osób, zwłaszcza starszych i samotnych, w czasach światowej pandemii bardzo cieszy się na spotkanie z człowiekiem. Wyjście na ulice stanowi dla nich jedyną rozrywkę w ciągu dnia. Spragnieni kontaktu z drugą osobą chętnie posługują się uśmiechem. To, co również mnie zainteresowało, to opinia osób z mojego bliskiego otoczenia dotycząca tego, czy maseczki, które teraz wszyscy jesteśmy zmuszeni nosić, wpływają na komunikację niewerbalną. W tej kwestii pytani krakowianie zgadzają się co do jednego. Przez zakrycie ust nie tylko trudniej nam zrozumieć słowa wypowiadane przez rozmówcę, ale także kłopotliwszy staje się do odczytania wyraz twarzy. Jednak, tak jak również zauważyło kilka osób, uważam, że wiele z naszych emocji jesteśmy w stanie odczytać z oczu, których na całe szczęście nie musimy zasłaniać. Może po prostu powinniśmy się stać bardziej uważni podczas kontaktu z drugim człowiekiem, tak by widzieć, słyszeć i rozumieć więcej.


Fot. Rozalia Brzegowska

My, Polacy podobno często narzekamy, więc chciałabym obalić ten stereotyp i podkreślić, że do tej pory nie wylewałam swoich żalów, ale opisywałam zauważony przeze mnie problem. Teraz nadszedł czas, by zastanowić się nad jego rozwiązaniem. Co można zrobić, żeby ludzie częściej zaczęli się uśmiechać? Według mnie (jak i ankietowanych) jest to bardzo trudne, ale nie niemożliwe. Moim zdaniem najlepszą promocją pożądanych zachowań jest własny przykład. Czy nie czujemy się szczęśliwsi, gdy ktoś się do nas uśmiechnie? Często w odpowiedzi na uśmiech sami reagujemy w ten sam sposób. Istotną rolę odgrywa także świadomość problemu i chęć zmiany, która w tym przypadku nie zależy od nikogo innego tylko od nas samych. Na zachętę przytoczę odpowiedzi mieszkańców na pytanie: „W jaki sposób zmienia się Twoje postrzeganie drugiego człowieka, gdy ten się zaczyna uśmiechać?”. Otóż przede wszystkim uśmiechające się osoby odbieramy jako bardziej pozytywne, pełne energii, otwarte. Kontakt z takimi ludźmi staje się zdecydowanie prostszy i bardziej owocny. Przybierając omawiany wyraz twarzy, wzbudzamy większe zaufanie i umożliwiamy rozwój nowej relacji. Mam nadzieję, że nie tylko ja dostrzegam, jak wiele zalet ma zwykły uśmiech, który przecież nas tak niewiele kosztuje. W kontekście dobra, które może z niego wyniknąć uważam, że jest to „gra warta świeczki”. Kiedy zamykam oczy, marzę o świecie pełnym uśmiechniętych i życzliwych ludzi, którzy będą dla siebie oparciem i źródłem szczęścia.

Rozalia Brzegowska
Laureatka w projekcie Akademia Dziennikarstwa Obywatelskiego w kategorii wiekowej 13-17 lat

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Panie Areczku, pan jest za młody na umowę..."

Młode osoby są szczególnie narażone na oszustwa ze strony pracodawców. Co jest tego przyczyn ą , dlaczego młodzi na tym tracą i jak się przed tym przestrzec? W liceum, technikum czy szkole branżowej osoby uczące się, często podejmują pracę nie tylko w wakacje, ale także w roku szkolnym. Młodzi i niedoświadczeni pracownicy stanowią łakomy kąsek dla wszelkiej maści oszustów. Przedstawmy pokrótce kilku z nich. Fot. Facebook/Panie Areczku - memy o pracy Na rekrutera Załóżmy, że dana osoba szuka pracy w internecie na różnych portalach. Przeglądając setki ofert, trafia nagle na tę idealną. Dogodne warunki, wspaniała płaca i tylko kilka dokumentów –  niewiele kroków do spełnienia. S ytuacja komplikuje się w momencie wysłania swoje go CV na podany adres mailowy. Wtedy, po krótkim czasie przychodzi wiadomość od nie byle kogo nadawcą jest międzynarodowa firm a, która chce nas zatrudnić . Z radością wypełniamy zgłoszenie. Ale zaraz. Przecież w tamtej wiadomości nie było nawet loga firmy

Sąd sądem...

„Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie” powiedziała Leonia Pawlak do swojego syna jadącego na rozprawę sądową równocześnie podając mu granat. Ta scena z kultowego filmu „Sami swoi” nie straciła nic ze swej aktualności. Oczywiście w rozumieniu samego podejścia do kwestii prawa i poczucia sprawiedliwości (bo zapasy drugowojennych granatów stety/niestety szybko się skończyły; ewentualnie czekają na jakiś napad mafii jak w Wilkowyjach). Świadczy o tym współczesne powiedzonko „zasady są po to, aby je łamać”. Już na pierwszy rzut oka widać, że świadomość i kultura prawna w naszym społeczeństwie nie jest powalająca. I choć mamy na to, moim zdaniem, przekonujące wytłumaczenie, którym jest doświadczanie przez dwieście lat (jak nie zabory, to dwa totalitaryzmy i dwa autorytaryzmy) prawa, które w głównej mierze tworzone było przeciw ludziom, to jednak pasowałoby coś z tą świadomością i kulturą prawną Polaków zrobić. Fot. Kadr z filmu "Sami swoi" (1967), reż. Sylwester C

Dziennikarstwo obywatelskie - czy uratuje polskie media? [PODCAST zdezINFORMOWANI]

O dziennikarstwie obywatelskim w praktyce razem z zespołem zdezINFORMOWANI miał okazję porozmawiać członek naszego Stowarzyszenia Łukasz Trzaska. W wywiadzie możecie znaleźć odpowiedzi na pytanie czym tak właściwie jest taki rodzaj dziennikarstwa, kto może się nim zajmować i czy może ono zapobiegać dezinformacji. Dziękujemy za rozmowę i zapraszamy do wysłuchania podcastu (na YT lub w serwisie Spotify ). A jeśli chcecie dowiedzieć się więcej na temat m.in. medialnych manipulacji, fact-checkingu oraz szukania wiarygodnych źródeł informacji serdecznie zachęcamy do sprawdzenia strony https://zdezinformowani.com/ , a także do śledzenia zdezINFORMOWANYCH w mediach społecznościowych . Rys. zdezINFORMOWANI Łukasz Trzaska Stowarzyszenie Demokracja w Praktyce