Miesiąc temu w Nowej Zelandii odbyły się wybory parlamentarne. Zbiegając się w czasie z wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych nie spotkały się z szerszym zainteresowaniem. Nie pomogła nawet tradycyjna maskotka “Orange Guy”. Tymczasem, wyniki tych wyborów zdecydowanie zasługują na uwagę. Wybory w Nowej Zelandii odbywają się co trzy lata, w przedostatnią sobotę września. Tylko dwa razy w historii odbyły się w innym terminie - w 2011 roku, kiedy nowozelandczycy byli gospodarzami Mistrzostw Świata w rugby oraz w 2020 roku, z powodu pandemii koronawirusa. Wybory odbywają się w systemie mieszanej ordynacji proporcjonalnej - wyborcy oddają dwa głosy. Pierwszym wybierają osobę z jednomandatowego okręgu wyborczego, natomiast drugim głosują na listę partyjną, na której mogą wybrać konkretnego kandydata. fot. BBC Wracając do tegorocznych wyborów. Ugrupowanie dotychczasowej premier Jacindy Ardern, po raz pierwszy od 1996 roku zdobyło aż 49,1% głosów [1] . Zarówno nowy skła
Winston Churchill mawiał, że to najgorszy ustrój, tyle że lepszego nikt jeszcze dotąd nie wymyślił. Demokracja. Niebrzydka to rzecz, ale czy ma jakieś praktyczne zastosowanie? Właśnie o tym tutaj. Przyziemnie i z dystansem. Po prostu o "Demokracji w Praktyce". A kto przeczyta ten trąba.