Przejdź do głównej zawartości

Chciałem tylko pojeździć motorowerem, a zostałem skrybą

Felieton dostępny jest również w wersji audio w serwisie YT i Soundcloud. Serdecznie zachęcamy do wysłuchania. 

Wiem, że nikt nie pytał, ale ostatnio trochę nie idzie mi ze zdawaniem prawa jazdy. Trochę bardzo. Do tego stopnia, że w swojej desperacji, zachciało mi się aż pomyśleć o motorowerze. Ostatecznie takim skuterkiem też można po mieście całkiem sensownie pośmigać, do tego jest tani, zgrabny, poręczny oraz podobno modny i hipsterski. Idealny dla mnie. Kartę rowerową kiedyś w podstawówce zrobiłem, rowerem czasami jeżdżę to i motorowerem dam radę. W sumie zawsze wydawało mi się, że motorower to właściwie po prostu taki rower na sterydach i może nim jeździć każdy bez specjalnych uprawnień. Żeby nie było, robię jednak jeszcze szybki research w Internecie, bo wydawać to się mogą ludziom różne rzeczy np. że ocieplenie klimatu nie istnieje, klasa średnia zaczyna się od 4 tys. zł brutto, a Konfederacja to merytoryczna opozycja.

 

Kadr z filmu Asterix i Obelix: Misja Kleopatra (2002), reż. Alain Chabat


No więc sprawdzam. Ok, Google: „Czy motorowerem można jeździć bez prawa jazdy?” Wyniki wyszukiwania z pierwszej lepszej strony: Odpowiedź brzmi: TAK! Motorowerem, można jeździć bez prawa jazdy, posiadając wyłącznie dowód osobisty. Nie każdy jednak może z tego prawa skorzystać. Czekaj, co? Czyli w końcu można, czy nie można? Otóż poszukałem głębiej i wiecie co się okazało? To nie ma tak, że można albo że nie można. Gdybym miał powiedzieć co cenię w życiu najbardziej powiedziałbym, że przepisy. Przepisy, które podały mi pomocną dłoń, kiedy sobie nie radziłem i kiedy byłem sam, ale tylko wtedy jak miałem skończone 18 lat w 2013 roku. I co ciekawe to właśnie przypadkowe przepisy wpływają na nasze życie. 

Dobra, starczy tego monologu skryby, bo ja tu gadu-gadu, a Wy nie wiecie o co chodzi. Już wyjaśniam. Motorowerem, czyli według przepisów prawa o ruchu drogowym: pojazdem dwu- lub trójkołowy zaopatrzony w silnik spalinowy o pojemności nieprzekraczającej 50 cm3 lub w silnik elektryczny o mocy nie większej niż 4 kW, którego konstrukcja ogranicza prędkość jazdy do 45 km/h można było jeździć bez prawa jazdy KIEDYŚ. Dokładnie do 19 stycznia 2013 roku, kiedy to weszła w życie nowelizacja prawa, wprowadzająca prawo jazdy kategorii AM w miejsce karty rowerowej. Od tego momentu, żeby móc pośmigać sobie po drogach skuterem trzeba przystępować do egzaminu. No chyba, że ktoś w momencie wprowadzenia zmian w przepisach był pełnoletni – wtedy zmiany go nie obejmowały i prawa jazdy na motorower specjalnie robić sobie nie musiał. Mamy więc sytuację, w której osoba kończąca 18 lat 18 stycznia 2013 roku wsiada na skuter i jedzie na miasto, a osoba która 18 lat skończyła dwa dni później też wsiada – ale do autobusu i jedzie na egzamin, wyrobić sobie prawo jazdy AM. Co więcej mamy sytuacje, w której 80-letnia babcia, bez żadnego doświadczenia w poruszaniu się po drogach publicznych wsiada na skuter i jedzie, a każda osoba urodzona później niż w 1995 roku, choćby posiadała kartę rowerową, a przepisy miała w małym palcu, wsiąść może sobie co najwyżej na elektryczną hulajnogę.  


Fot. ivespa.com


I tak, ja wiem. Prawo nie działa wstecz – przywołają niektórzy, piękny wyświechtany frazes. Jeśli ktoś wcześniej przez całe życie miał prawo jeździć motorowerem, bo uprawnienia przysługiwały każdemu pełnoletniemu na dowód osobisty to nie można mu tego przywileju nagle odebrać. Tylko, że wiecie co? Takie traktowanie prawa, sprawia, że o uprawnieniach do kierowania pojazdami decydują nie umiejętności czy doświadczenie - a wiek kierującego. Wiek, który jest cechą, na którą absolutnie żadnego wpływu nie mamy i który w ujęciu demograficznym jest równie losowy jak np. płeć. Bo wyobrażacie sobie pozwolenie na jazdę motorowerem tylko dla mężczyzn, a kobiety - sio - zapraszamy do wyrobienia sobie prawa jazdy? Nigdy w życiu przecież to potworny seksizm. Ale kierowanie się datą urodzenia przy różnicowaniu grup społecznych jest już jak najbardziej ok, tak? Jest więc na to bardzo ładne słowo – nazywa się ageizm. Dyskryminacja ze względu na wiek.  

Ale dobra, dobra, może takie zasady po prostu stosuje się zawsze. To zobaczmy przykład pierwszy z brzegu. Z teraz, z tego roku. Drony. Małe latające robociki robią wziuuum i mają fikuśne kamerki do kręcenia fajnych ujęć na You Tuba. I dawniej nie trzeba było posiadać na nie żadnych uprawnień. Dokładnie tak jak na motorowery. Jednak od 1 stycznia 2021 roku użytkownicy dronów ważących powyżej 250 g (czyli generalnie wszystkich dronów innych niż zabawki) są zobowiązani do zarejestrowania się na stronie Urzędu Lotnictwa Cywilnego jako operator bezzałogowych statków powietrznych, odbycia szkolenia on-line i zdania testu. Muszą to zrobić wszyscy niezależnie od tego, ile lat mieli w momencie wejścia zmian w przepisach i niezależnie od tego, czy wcześniej na przykład dronem latali, czy nie. Bo przecież teoretycznie – idąc logiką motorowerów - dotychczasowi posiadacze dronów powinni być z obowiązkowego testu i szkolenia zwolnieni – przecież to odbieranie im praw i wolności, które już posiadali. A jednak tak się nie stało. Albo wszyscy, albo nikt. Bo albo troszczymy się o bezpieczeństwo na poważnie i czynimy za nie odpowiedzialnego każdego bez wyjątku. Albo udajemy, że to robimy. 


Fot. Adobe Stock


Szukając uzasadnienia, logiki, sensu, modus operandi stojącego za nowymi motorowerowymi przepisami natknąłem się na artykuł z 2010 roku w Dzienniku Gazecie Prawnej: celem zmian jest poprawienie bezpieczeństwa na drogach. Chodzi o wyeliminowanie sytuacji, jaka jest obecnie. Otóż teraz wiele dorosłych osób nieznających nawet przepisów i znaków drogowych, wsiada na skutery. W dodatku osoby te nie tylko jeżdżą po bocznych drogach, ale często również po ruchliwych ulicach. Zgłaszano również propozycje, żeby już obecnie dorosłe osoby, jeżeli nie mają prawa jazdy np. kat. B, miały obowiązek uzyskania uprawnień na skuter. Ustawodawca jednak uznał, że sporo tych osób mimo braku przeszkolenia zdołało już nabyć doświadczenie pozwalające na bezpieczna jazdę. Dlatego zdecydowano, żeby nie zmuszać do uzyskiwania kategorii AM tych, którzy już obecnie jeżdżą skuterami i są pełnoletni. 

Czyli podsumowując – ustawodawcom po prostu wydawało się, że starsi ludzie (wszyscy, bez wyjątku) są już doświadczeni i potrafią jeździć na skuterach, więc żadnych specjalnych kursów i egzaminów nie potrzebują. Czekajcie, jak to szło? Ageizm: wyznawanie irracjonalnych poglądów i przesądów dotyczących jednostek lub grup, opartych na ich wieku. Polega to na tym, że przyjmuje się stereotypowe założenia na temat fizycznych lub umysłowych cech ludzi z określonej grupy wiekowej.


Rys. Krucjata dziecięca, ilustracja angielska z 1852 roku


Bo wiecie co MNIE się wydaje? Że prawo stanowią przede wszystkim raczej osoby starsze niż młodsze. Średnia wieku posłów na Sejm obecnej kadencji to równo 52 lata. I dziwnym przypadkiem to nie starsi dostali wówczas po twarzy nowymi przepisami motorowerowymi. Ale to nie ma tak, że się dyskryminuje albo nie dyskryminuje. Bo chodzi o to, że kiedy wyznaje się pewne wartości, nawet pozornie uniwersalne (na przykład równość wobec prawa czy elementarną logikę) bywa, że nie znajduje się zrozumienia, które - by tak rzec - które pomaga się nam rozwijać. Ja nie miałem szczęścia - by tak rzec - ponieważ go nie znalazłem i urodziłem się za późno. I dziękuję ustawodawcom, dziękuję im. Ustawodawcy to mądrość, ustawodawcy to taniec, ustawodawcy to konsekwencja. Ustawodawcy to wcale nie hipokryzja i dostosowywanie prawa do własnej wygody. Tak się tylko Wam młodym wydaje. Bo ludziom generalnie wydaje się wiele różnych rzeczy.  

Łukasz Trzaska

Stowarzyszenie Demokracja w Praktyce 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Panie Areczku, pan jest za młody na umowę..."

Młode osoby są szczególnie narażone na oszustwa ze strony pracodawców. Co jest tego przyczyn ą , dlaczego młodzi na tym tracą i jak się przed tym przestrzec? W liceum, technikum czy szkole branżowej osoby uczące się, często podejmują pracę nie tylko w wakacje, ale także w roku szkolnym. Młodzi i niedoświadczeni pracownicy stanowią łakomy kąsek dla wszelkiej maści oszustów. Przedstawmy pokrótce kilku z nich. Fot. Facebook/Panie Areczku - memy o pracy Na rekrutera Załóżmy, że dana osoba szuka pracy w internecie na różnych portalach. Przeglądając setki ofert, trafia nagle na tę idealną. Dogodne warunki, wspaniała płaca i tylko kilka dokumentów –  niewiele kroków do spełnienia. S ytuacja komplikuje się w momencie wysłania swoje go CV na podany adres mailowy. Wtedy, po krótkim czasie przychodzi wiadomość od nie byle kogo nadawcą jest międzynarodowa firm a, która chce nas zatrudnić . Z radością wypełniamy zgłoszenie. Ale zaraz. Przecież w tamtej wiadomości nie było nawet loga firmy

Sąd sądem...

„Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie” powiedziała Leonia Pawlak do swojego syna jadącego na rozprawę sądową równocześnie podając mu granat. Ta scena z kultowego filmu „Sami swoi” nie straciła nic ze swej aktualności. Oczywiście w rozumieniu samego podejścia do kwestii prawa i poczucia sprawiedliwości (bo zapasy drugowojennych granatów stety/niestety szybko się skończyły; ewentualnie czekają na jakiś napad mafii jak w Wilkowyjach). Świadczy o tym współczesne powiedzonko „zasady są po to, aby je łamać”. Już na pierwszy rzut oka widać, że świadomość i kultura prawna w naszym społeczeństwie nie jest powalająca. I choć mamy na to, moim zdaniem, przekonujące wytłumaczenie, którym jest doświadczanie przez dwieście lat (jak nie zabory, to dwa totalitaryzmy i dwa autorytaryzmy) prawa, które w głównej mierze tworzone było przeciw ludziom, to jednak pasowałoby coś z tą świadomością i kulturą prawną Polaków zrobić. Fot. Kadr z filmu "Sami swoi" (1967), reż. Sylwester C

Dziennikarstwo obywatelskie - czy uratuje polskie media? [PODCAST zdezINFORMOWANI]

O dziennikarstwie obywatelskim w praktyce razem z zespołem zdezINFORMOWANI miał okazję porozmawiać członek naszego Stowarzyszenia Łukasz Trzaska. W wywiadzie możecie znaleźć odpowiedzi na pytanie czym tak właściwie jest taki rodzaj dziennikarstwa, kto może się nim zajmować i czy może ono zapobiegać dezinformacji. Dziękujemy za rozmowę i zapraszamy do wysłuchania podcastu (na YT lub w serwisie Spotify ). A jeśli chcecie dowiedzieć się więcej na temat m.in. medialnych manipulacji, fact-checkingu oraz szukania wiarygodnych źródeł informacji serdecznie zachęcamy do sprawdzenia strony https://zdezinformowani.com/ , a także do śledzenia zdezINFORMOWANYCH w mediach społecznościowych . Rys. zdezINFORMOWANI Łukasz Trzaska Stowarzyszenie Demokracja w Praktyce