Przejdź do głównej zawartości

Demokracja praktyk, praktyka demokracji

Jako społeczeństwo rozwinęliśmy skomplikowany system ,,obsługi demokracji”. Potrafimy przeliczać głosy na mandaty, zawiązywać partie i delegować reprezentantów. Przerzucamy cały ciężar ,,demokratyczności” ustroju na wcześniej wyznaczone organy wybierane raz na cztery lata. Po co nam więc ulica?

Marcowe rozporządzenia Rady Ministrów dotyczyły walki z epidemią coraz bardziej ogarniającą nasz kraj. Jedno z nich delegalizowało wszystkie zgromadzenia publiczne, a aparat władzy dotkliwie karał wszelkie objawy niesubordynacji. Kolejne manifestacje przetaczały się przez większe miasta niosąc hasła ,,rząd zabiera nam naszą wolność”. Partia Zielonych, będąca częścią Koalicji Obywatelskiej, wystosowała pismo, w którym domagała się natychmiastowego uchylenia zakazu. Przyzwolenie na zgromadzenia publiczne było jedną z najbardziej oczekiwanych decyzji w ramach uchylania obostrzeń. Fenomen ulicy wciąż masowo przebijał się do zbiorowej wyobraźni Polek i Polaków. Aby go zrozumieć, musimy cofnąć się o wiele setek lat wstecz i tysiące kilometrów na południe.

Fot. Dawid Żuchowicz/Agencja Gazeta

Najpierw była agora. Ateński rynek, na którym każdy (oczywiście spełniający określone warunki) obywatel polis mógł zabrać głos i wyrazić zdanie odnośnie kwestii bieżących. Decyzje podejmowano wspólnie, wspólnie też ponoszono ich konsekwencje. Demokracja rozpoczęła się na kamiennym klepisku, a jej rozwój poprzez wieki charakteryzował się obsługiwaniem coraz większej liczby obywateli i coraz większym zaawansowaniem systemowym demokracji. Skutkiem tego są obecne demokracje parlamentarne, które prawie niczym nie przypominają bezpośredniego głosowania na ateńskim rynku. Uniesienie ręki i policzenie głosów zastąpiły funkcje delegackie, ordynacje wyborcze, regulaminy ustawodawstwa i setki stron praw niezrozumiałych dla zwykłego obywatela. Okresowe głosowanie stało się tak naprawdę tylko dodatkiem do tego skomplikowanego systemu – wentylem bezpieczeństwa mówiącym ,,nic o was bez was”. 

Rys. Wikipedia Commons

Trzecie prawo Clarke’a twierdzi, że ,,każda wystarczająco zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii”. Na stole leży mój telefon. Nie mam pojęcia, jak został wyprodukowany ani jak tworzy się do niego oprogramowanie. Wiem, że jeżeli dotknę ekranu w odpowiedni sposób, zareaguje on w odpowiedni sposób. To, co dzieje się pomiędzy dotknięciem, podzespołami, serwerami aplikacji a wyświetlaczem nie interesuje mnie. Jest czystą magią.

Podobnie działa demokratyczny ustrój. Co 4 lata wprowadzamy do niego konkretne dane. Później skomplikowana legislatywa sama nadaje bieg państwu. Nie jesteśmy w stanie obsługiwać całego systemu jako pojedyncze jednostki, tak samo jak pojedynczy inżynier nie jest w stanie wyprodukować całego telefonu. Głosujemy, a magia sprawia, że nasze interesy są reprezentowane w Sejmie. Staje się to niemal rytualne, wierzymy w głos, tak jak osoby wierzące wierzą w sakramenty. Odczuwamy demokrację na poziomie rytualnym, bo poziom legislacyjny już dawno nas przerósł.

Fot. Shutterstock

I w tym momencie musi pojawić się kontra. Zwrócenie się do korzeni. Romantyczny powrót do złotych czasów, gdy głos nie oznaczał uruchomienia prawnej maszyny, lecz bezpośrednie zajęcie stanowiska w określonej sprawie. Agorę zmieńmy na ulicę i otrzymamy to, do czego tęsknili wykluczeni spoza systemu, radykałowie, osoby których interesy zostały zagubione wśród trybów gargantuicznego systemu. Ulica nie dała aktywistom mnożników do głosów, nie przepchnęła ustawy w trybie przyspieszonym. Pozwoliła na coś o wiele rzadziej spotykanego w obecnej polityce, na b e z p o ś r e d n i o ś ć, autentyczność, dała poglądom twarz zwykłego człowieka, młodej aktywistki, sfrustrowanego emeryta. Pozwoliła na praktykowanie demokracji, nie bierne odcinanie kuponów od głosowania, ale czynne kreowanie dyskursu i manifestację obranego stanowiska.

Bo demokracja nie oznacza tylko uczciwego głosowania i pluralizmu w Sejmie. Oznacza również praktyki, za pomocą których uczestniczymy w rozwoju świadomego, znającego swoje prawa, aktywnego społeczeństwa. Trenujmy więc demokrację, tak jak trenujemy bieganie czy crossfit. Spotkajmy się. Na ulicy.

Jakub Mrówka
Stowarzyszenie Demokracja w Praktyce

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Panie Areczku, pan jest za młody na umowę..."

Młode osoby są szczególnie narażone na oszustwa ze strony pracodawców. Co jest tego przyczyn ą , dlaczego młodzi na tym tracą i jak się przed tym przestrzec? W liceum, technikum czy szkole branżowej osoby uczące się, często podejmują pracę nie tylko w wakacje, ale także w roku szkolnym. Młodzi i niedoświadczeni pracownicy stanowią łakomy kąsek dla wszelkiej maści oszustów. Przedstawmy pokrótce kilku z nich. Fot. Facebook/Panie Areczku - memy o pracy Na rekrutera Załóżmy, że dana osoba szuka pracy w internecie na różnych portalach. Przeglądając setki ofert, trafia nagle na tę idealną. Dogodne warunki, wspaniała płaca i tylko kilka dokumentów –  niewiele kroków do spełnienia. S ytuacja komplikuje się w momencie wysłania swoje go CV na podany adres mailowy. Wtedy, po krótkim czasie przychodzi wiadomość od nie byle kogo nadawcą jest międzynarodowa firm a, która chce nas zatrudnić . Z radością wypełniamy zgłoszenie. Ale zaraz. Przecież w tamtej wiadomości nie było nawet loga firmy

Sąd sądem...

„Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie” powiedziała Leonia Pawlak do swojego syna jadącego na rozprawę sądową równocześnie podając mu granat. Ta scena z kultowego filmu „Sami swoi” nie straciła nic ze swej aktualności. Oczywiście w rozumieniu samego podejścia do kwestii prawa i poczucia sprawiedliwości (bo zapasy drugowojennych granatów stety/niestety szybko się skończyły; ewentualnie czekają na jakiś napad mafii jak w Wilkowyjach). Świadczy o tym współczesne powiedzonko „zasady są po to, aby je łamać”. Już na pierwszy rzut oka widać, że świadomość i kultura prawna w naszym społeczeństwie nie jest powalająca. I choć mamy na to, moim zdaniem, przekonujące wytłumaczenie, którym jest doświadczanie przez dwieście lat (jak nie zabory, to dwa totalitaryzmy i dwa autorytaryzmy) prawa, które w głównej mierze tworzone było przeciw ludziom, to jednak pasowałoby coś z tą świadomością i kulturą prawną Polaków zrobić. Fot. Kadr z filmu "Sami swoi" (1967), reż. Sylwester C

Dziennikarstwo obywatelskie - czy uratuje polskie media? [PODCAST zdezINFORMOWANI]

O dziennikarstwie obywatelskim w praktyce razem z zespołem zdezINFORMOWANI miał okazję porozmawiać członek naszego Stowarzyszenia Łukasz Trzaska. W wywiadzie możecie znaleźć odpowiedzi na pytanie czym tak właściwie jest taki rodzaj dziennikarstwa, kto może się nim zajmować i czy może ono zapobiegać dezinformacji. Dziękujemy za rozmowę i zapraszamy do wysłuchania podcastu (na YT lub w serwisie Spotify ). A jeśli chcecie dowiedzieć się więcej na temat m.in. medialnych manipulacji, fact-checkingu oraz szukania wiarygodnych źródeł informacji serdecznie zachęcamy do sprawdzenia strony https://zdezinformowani.com/ , a także do śledzenia zdezINFORMOWANYCH w mediach społecznościowych . Rys. zdezINFORMOWANI Łukasz Trzaska Stowarzyszenie Demokracja w Praktyce