Przejdź do głównej zawartości

Ostatnia podróż w czasie

Jest jedna taka noc w roku, kiedy wszystkie pociągi w kraju w tym samym momencie nagle stają w miejscu. Wbrew pozorom wcale nie chodzi tu o jakąś wielką awarię prądu czy doroczny strajk maszynistów. W ten sposób kolej radzi sobie po prostu z synchronizacją zegarków podczas zmiany czasu. W ostatni weekend października podczas zmiany czasu z letniego na zimowy i cofania wskazówek zegarów z 3:00 na 2:00 pociągi pasażerskie będące wówczas w trasie, na godzinę zatrzymują się na najbliższej stacji, by - czekając - zrównać swój bieg z rozkładami jazdy. Możliwe, że w tym roku staną tak jednak po raz ostatni. Wszystko dlatego, że niedawno Parlament Europejski zatwierdził przepisy znoszące zmianę czasu w państwach UE. Tym samym rytuał przestawiania zegarków ma ostatecznie odejść do lamusa.

Rys. Wojciech Kucia

No dobrze, ale skąd w ogóle wziął się kiedyś pomysł takiej manipulacji czasem i czemu teraz jednak się od niego odchodzi? Gdybym był niepoprawnym romantykiem powiedziałbym pewnie, że fascynację podróżami w czasie i niespełnione fantazje o wehikule czasu próbowaliśmy rekompensować sobie cofaniem wskazówek zegara w październiku i przestawianiem ich do przodu w marcu. Powód jest jednak niestety bardziej przyziemny, bo chodzi tu oczywiście jak zwykle o pieniądze. A konkretniej o oszczędność w zużyciu energii elektrycznej. Ponad sto lat temu, kiedy prąd dopiero zaczynał pojawiać się w życiu człowieka (był więc co za tym idzie bardzo drogi) niejaki William Willett opublikował broszurkę The Waste of Daylight, w której wyliczył, że przestawianie zegarów do przodu w okresie letnim przyniosłoby brytyjskiemu rządowi 2,5 mln funtów oszczędności na oświetleniu. Dlaczego to niby miałoby zadziałać? Wprowadzenia przejściowego czasu letniego miało w swoim zamyśle prosty myk, opierający się na dostosowaniu aktywności ludzi do okresu kiedy słońce znajduje się nad horyzontem.

Rys. Wojciech Kucia

Weźmy bardzo prosty przykład. Podczas najdłuższych dni w roku wschód słońca ma miejsce bardzo wcześnie - na tyle wcześnie, że przeciętny człowiek wstający do pracy na 8:00 rano i tak nie jest w stanie wykorzystać faktu że za oknami już dawno zrobiło się jasno. Czasy gdy ludzie wstawali skoro świt i kładli się spać o zmierzchu - a więc optymalnie wykorzystywali naturalne światło słoneczne - skończyły się wraz z upowszechnieniem energii elektrycznej. Sztuczne oświetlenie zmieniło nasze nawyki, sprawiając że przeciętnie kładziemy się spać coraz później, bo zachód słońca nie jest już żadną przeszkodą w naturalnym funkcjonowaniu. Przesunięcie zegarów w lecie o godzinę do przodu ma więc nas niejako przybliżyć do bardziej naturalnego cyklu dobowego. Wstajemy godzinę bliżej wschodu słońca i równocześnie dzięki temu słońce z perspektywy człowieka „zachodzi później” – otrzymujemy więc w ten sposób niejako dodatkową, darmową godzinę dnia spędzoną przy naturalnym świetle. Zamiast zapalić lampy o 19:00 zrobimy to dopiero o 20:00. A w zimie, kiedy słonce wschodzi późno i trzeba by z kolei włączać sztuczne światło już rano? Cyk - tym razem cofamy zegary do tyłu i widno robi się już godzinę wcześniej. Genialne? Tak – przez wiele lat takie się wydawało i dzięki wprowadzeniu zmiany czasu mogliśmy wręcz mówić: „przemysł energetyczny go nienawidzi, przechytrzył światło i naturę jednym prostym trickiem - zobacz jak”.

Rys. Wojciech Kucia

Ale tak było kiedyś – bo przy rosnącej wydajności źródeł światła, zastosowaniu energooszczędnych świetlówek i innych nowoczesnych wynalazków - w końcu okazało się, że oszczędności płynące ze zmiany czasu dziś wcale nie są już tak spektakularne. W 2018 roku czescy naukowcy z Uniwersytetu w Pradze w swoim raporcie wykazali, że zmiana czasu dwa razy do roku daje średnio 0,34% oszczędności w zużyciu energii w gospodarkach. Coraz częściej zaczęły pojawiać się głosy, że kombinowanie z czasem przynosi wręcz więcej szkody niż pożytku. Parlament Europejski argumentując swoją ubiegłoroczna decyzję o zniesieniu zmiany czasu powoływał się na badania zgodnie z którymi nie przynosi ona prawie żadnych oszczędności, ma za to szkodliwy wpływ na zdrowie, rozwalając nasz zegar biologiczny. W dniach po zmianie czasu dochodzi do większej liczby wypadków samochodowych i zawałów serca, gorsze wyniki mają też uczniowie w szkołach. Dodajmy do tego problemy logistyczne, jak wspomniana przeze mnie na początku kolej i mamy pełen obraz sytuacji. Przekombinowaliśmy. Dowodzą tego też odczucia w samym społeczeństwie. Według konsultacji przeprowadzonych przez Parlament Europejski 85% Europejczyków ma już dość przestawiania zegarków.

Można więc powiedzieć, że lud zdecydował. Zmiana czasu niebawem wyląduje na śmietniku historii. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem stanie się to już w 2021 roku. Co ciekawe – każdy kraj UE będzie miał możliwość samemu wybrać czy woli czas letni, czy zimowy. W praktyce rządy państw będą musiały się jednak ze sobą dogadać i zdecydować na jeden wspólny wariant. No bo wyobraźmy sobie na przykład sytuację, że Czechy przyjmują u siebie czas zimowy, a Polska i Słowacja letni. Rozkład stref czasowych w Europie stałby się nie do ogarnięcia. Póki co w Polsce i większości innych krajów planowane jest pozostanie przy wariancie letnim – a to oznacza że po raz ostatni zegarki przestawimy pod koniec marca przyszłego roku. Co by nie mówić kończy się pewna epoka. W Polsce zmiana czasu istniała nieprzerwanie od 1977 roku. Ale czy ktoś będzie za nią płakał. Myślę, że nie. Najbardziej za zmianą czasu zatęsknią chyba tylko brukowe portale internetowe, które za jej sprawą dwa razy do roku dostawały absolutnie darmowego, doskonale klikającego się newsa. Ale bez obaw, znajdą sobie w jej miejsce coś innego. Może zmianę opon na zimowe? 

Łukasz Trzaska
Stowarzyszenie Demokracja w Praktyce

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sąd sądem...

„Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie” powiedziała Leonia Pawlak do swojego syna jadącego na rozprawę sądową równocześnie podając mu granat. Ta scena z kultowego filmu „Sami swoi” nie straciła nic ze swej aktualności. Oczywiście w rozumieniu samego podejścia do kwestii prawa i poczucia sprawiedliwości (bo zapasy drugowojennych granatów stety/niestety szybko się skończyły; ewentualnie czekają na jakiś napad mafii jak w Wilkowyjach). Świadczy o tym współczesne powiedzonko „zasady są po to, aby je łamać”. Już na pierwszy rzut oka widać, że świadomość i kultura prawna w naszym społeczeństwie nie jest powalająca. I choć mamy na to, moim zdaniem, przekonujące wytłumaczenie, którym jest doświadczanie przez dwieście lat (jak nie zabory, to dwa totalitaryzmy i dwa autorytaryzmy) prawa, które w głównej mierze tworzone było przeciw ludziom, to jednak pasowałoby coś z tą świadomością i kulturą prawną Polaków zrobić. Fot. Kadr z filmu "Sami swoi" (1967), reż. Sylwester C

Dziennikarstwo obywatelskie - czy uratuje polskie media? [PODCAST zdezINFORMOWANI]

O dziennikarstwie obywatelskim w praktyce razem z zespołem zdezINFORMOWANI miał okazję porozmawiać członek naszego Stowarzyszenia Łukasz Trzaska. W wywiadzie możecie znaleźć odpowiedzi na pytanie czym tak właściwie jest taki rodzaj dziennikarstwa, kto może się nim zajmować i czy może ono zapobiegać dezinformacji. Dziękujemy za rozmowę i zapraszamy do wysłuchania podcastu (na YT lub w serwisie Spotify ). A jeśli chcecie dowiedzieć się więcej na temat m.in. medialnych manipulacji, fact-checkingu oraz szukania wiarygodnych źródeł informacji serdecznie zachęcamy do sprawdzenia strony https://zdezinformowani.com/ , a także do śledzenia zdezINFORMOWANYCH w mediach społecznościowych . Rys. zdezINFORMOWANI Łukasz Trzaska Stowarzyszenie Demokracja w Praktyce

„Panie Areczku, pan jest za młody na umowę..."

Młode osoby są szczególnie narażone na oszustwa ze strony pracodawców. Co jest tego przyczyn ą , dlaczego młodzi na tym tracą i jak się przed tym przestrzec? W liceum, technikum czy szkole branżowej osoby uczące się, często podejmują pracę nie tylko w wakacje, ale także w roku szkolnym. Młodzi i niedoświadczeni pracownicy stanowią łakomy kąsek dla wszelkiej maści oszustów. Przedstawmy pokrótce kilku z nich. Fot. Facebook/Panie Areczku - memy o pracy Na rekrutera Załóżmy, że dana osoba szuka pracy w internecie na różnych portalach. Przeglądając setki ofert, trafia nagle na tę idealną. Dogodne warunki, wspaniała płaca i tylko kilka dokumentów –  niewiele kroków do spełnienia. S ytuacja komplikuje się w momencie wysłania swoje go CV na podany adres mailowy. Wtedy, po krótkim czasie przychodzi wiadomość od nie byle kogo nadawcą jest międzynarodowa firm a, która chce nas zatrudnić . Z radością wypełniamy zgłoszenie. Ale zaraz. Przecież w tamtej wiadomości nie było nawet loga firmy