Przejdź do głównej zawartości

Demokracja trzeciej władzy

Władza sądownicza. Wymiar sprawiedliwości. Kojarzy nam się głównie z postaciami siedzącymi za biurkiem na podwyższeniu, ubranymi w czarne togi z fioletowym żabotem i złote łańcuchy. Do tego wyniosłego, obcego obrazu dochodzą jeszcze określenia padające podczas politycznego dyskursu- nadzwyczajna kasta, kooptacja w sądach, wyroki na telefon. I druga opcja nie pozostaje dłużna mówiąc wprost, że dokonane w ostatnich latach zmiany w wymiarze sprawiedliwości to jeden z kolejnych etapów niszczenia w Polsce demokracji i upolitycznienie sądów. Gdzie zatem jest demokracja w tej trzeciej władzy? Przecież sędziów nie wybieramy. Ich nominacje przychodzą ze stolicy, z organu zwanego Krajową Radą Sądownictwa, która kiedyś w przeważającej części składała się z sędziów wybranych przez sędziów (czyli następowała wspomniana kooptacja), a obecnie z sędziów wybranych przez polityków. 

Zatem jeśli my, obywatele, nie wybieramy osób sprawujących władzę sądowniczą (co i tak jest pewnym uproszczeniem) to pozostaje nam tylko demokracja bezpośrednia, która polega na tym, że obywatele sami sprawują władzę. Nic to nie zmienia? Przyjrzyjmy się bliżej tym poważnym postaciom z opisu we wstępie. W zależności od rodzaju sprawy ilość sędziów może się zmieniać. W sądownictwie powszechnym występują składy jedno, trzy i pięcioosobowe. Również w zależności od sprawy pod togą może się znajdować osoba będąca sędzią zawodowym, czyli osobą po studiach prawniczych z nominacją ze stolicy, lub… (i tu dochodzimy do sedna problemu) ławnikiem. Oczywiście, z pozoru nic spektakularnego, ale pochylmy się nad tą funkcją.

Rys. Wojciech Kucia

Wymagania co do osoby ławnika są podobne do tych stawianych sędziom zawodowym. Należy mieć obywatelstwo polskie, korzystać z pełni praw cywilnych i obywatelskich, posiadać nieskazitelny charakter (być osobą niekaraną) ukończyć trzydzieści lat jednocześnie nie przekraczając siedemdziesięciu oraz być zdolnym ze względu na stan zdrowia do wykonywania obowiązków. Istotną różnicą jest wykształcenie oraz cenzus zamieszkania. Ławnik nie musi, tak jak sędzia zawodowy, posiadać wykształcenia wyższego ani tym bardziej prawniczego. Kandydatowi wystarczy wykształcenie średnie lub średnie branżowe; musi on również być zatrudnionym, prowadzić działalność gospodarczą lub mieszkać w miejscu kandydowania co najmniej od roku. W przypadku ławników do sądu pracy cenione jest również rozeznanie z sprawach pracowniczych. Katalog osób (zawarty w artkule 159. ustawy o ustroju sądów powszechnych), które nie mogą być ławnikami jest dość szeroki i dotyczy głównie osób pochodzących ze świata polityki (np. radni), związanych z wymiarem sprawiedliwości i ścigania (np. policjanci, pracownicy sądów, adwokaci, radcowie prawni, aplikanci), a także duchownych i wojskowych. 

Wyboru ławnika w głosowaniu tajnym dokonuje rada gminy na 4 letnią kadencję (obecnie trwa kadencja 2020-2023), spośród kandydatów zgłoszonych przez prezesów właściwych sądów, co najmniej 50 obywateli mających czynne prawo wyborcze i stale zamieszkujących teren gminy oraz stowarzyszenia lub inne organizacje społeczne i zawodowe. Liczbę ławników wybieranych przez daną radę gminy ustala kolegium sądu okręgowego. Istotny jest proces odwoływania ławników, ponieważ musi on zabezpieczać osobę sprawującą tę funkcję przed naciskami związanymi z rozpatrywaną sprawą. Dlatego ławnika może odwołać rada gminy tylko na wniosek prezesa sądu - czyli sędziego, osoby z definicji niezawisłej i za pomocą różnych konstrukcji prawnych wolnej od nacisków. Wniosek ten może być złożony tylko w trzech przypadkach: niewykonywania lub niezdolności do wykonywania obowiązków ławnika i zachowania godzącego w powagę sądu. Wniosek taki musi być zaopiniowany przez samorząd ławniczy (o którym później). Mandat ławnika wygasa w przypadku skazania go za przestępstwo lub wykroczenie; fakt ten stwierdza rada gminy w uchwale. 

Do zadań ławnika należą niektóre sprawy z zakresu prawa pracy, rodzinnego i karnego.  Spotkamy się zatem ze składem, w którym zasiada ten „społeczny sędzia”, gdy walczymy z pracodawcą o przywrócenie do pracy, o odszkodowania za mobbing czy bezprawne lub nieuzasadnione rozwiązanie stosunku pracy. Orzeka on również w sprawach takich jak rozwody, przysposobienia (adopcje) czy zbrodnie (czyli czyny zabronione zagrożone karą pozbawienia wolności nie krótszą niż 3 lata). Jak widać są to sprawy szczególnie ważne z punktu widzenia obywatela. Dotyczące jego życia, w tym zawodowego i rodzinnego. Wymagają one pozaprawnego doświadczenia; gdy chodzi o sprawy pracownicze może go brakować zawodowemu sędziemu, który od początku swojej kariery pracuje w tzw. „budżetówce”, w zasadzie jest nieusuwalny, nie prowadzi działalności gospodarczej, a wysokość pensji ma zagwarantowaną na poziomie ustawowym. Z kolei rozpatrywanie przez kilkanaście lat tych samych spraw może sprawić, że sędzia zawodowy popadnie w rutynę - nie będzie podchodził do każdej sprawy jak do indywidualnego przypadku. Tutaj z pomocą przychodzi ławnik i przepisy kształtujące jego funkcję. Nie dość, że jest ona kadencyjna, to jeszcze, zgodnie z ustawą o sądach powszechnych, ławnik może być wyznaczony do udziału w sprawach tylko do dwunastu dni w roku. Przy tak okazjonalnym wykonywaniu zadań ciężko popaść w rutynę. W ten sposób określony wymiar czasu pracy powoduje również, że ławnik nie traci kontaktu ze swoim środowiskiem, nie staje się urzędnikiem, nie przestaje być zwykłym obywatelem. Zatem zazwyczaj jego pogląd na sprawę będzie zgodny ze społecznym poczuciem sprawiedliwości. 

Rys. Wojciech Kucia

Aby te atuty ławnika, czyli indywidualne traktowanie każdej sprawy, poczucie sprawiedliwości społecznej oraz doświadczenie życiowe, mogły znaleźć swe odbicie w rozstrzygnięciu sprawy, ławnikom przy rozstrzyganiu spraw zagwarantowano równe prawa z sędziami (art. 4 § 2 ustawy o sądach powszechnych) jak również we wszystkich składach (2:1 lub 3:2 dla ławników) w sądach powszechnych są w stanie „przegłosować” sędziów zawodowych.  Pozycję ławników w sądach ma również wzmacniać samorząd ławniczy, który reprezentuje Rada ławnicza. W jej skład wchodzi przewodniczący, dwóch zastępców i członkowie w liczbie od 8-20, których wyboru dokonuje się na zebraniu ławników zwykłą większością głosów; o tajności lub jawności tego aktu decyduje zgromadzenie. Do zadań Rady ławniczej należy m.in reprezentowanie wszystkich ławników danego sądu, sporządzenie wraz z prezesem sądu listy ławników do poszczególnych wydziałów, wyrażanie opinii w sprawie odwołania ławnika, artykułowanie potrzeb szkoleniowych.

Ławnicy poza sądownictwem powszechnym, czyli tym, z którym mamy najczęściej styczność, występują jeszcze w izbach morskich działających przy Sądach Okręgowych w Szczecinie i Gdańsku, sądach wojskowych oraz w Sądzie Najwyższym w Izbie Dyscyplinarnej oraz Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Do pierwszego z ww. rodzajów sądów, zajmującego się wypadkami morskimi, ławników zgłaszają na trzyletnią kadencję Dowódca Generalny Sił Zbrojnych, Komendant Główny Policji oraz Komendant Główny Straży Granicznej. Z kolei ławników do sądów wojskowych wybierają zgromadzenia żołnierzy. O ile o poprzednich można powiedzieć, że pełnią swą funkcję na dość niszowym odcinku wymiaru sprawiedliwości, o tyle nie da się tego powiedzieć o ławnikach Sądu Najwyższego, szczególnie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Zajmują się w niej sprawami skarg nadzwyczajnych, które dotyczą spraw zakończonych prawomocnym wyrokiem, ale w sposób rażący niesprawiedliwych. Mogą je złożyć w każdej sprawie Prokurator Generalny oraz Rzecznik Praw Obywatelskich oraz kilka innych organów w zakresie swojej właściwości. Udział ławników w takich sprawach jest uzasadniony, ponieważ w założeniu pomysłodawców skarga nadzwyczajna ma być stosowana w sytuacji, gdy są one (wyroki przyp. red.) niezgodne z powszechnym poczuciem sprawiedliwości, a o tym, dlaczego ławnikom łatwiej się kierować tym kryterium, pisałem już wyżej. Również pozytywnie należy ocenić obecność ławników w sprawach dyscyplinarnych sędziów, dzięki temu zarzuty o nadzwyczajnej kaście, która sama siebie sądzi i ocenia, nie mają już większego uzasadnienia. Wybór ławników SN przebiega podobnie jak w przypadku „sędziów społecznych” do sądów powszechnych, z tą różnicą, że dokonuje go Senat w głosowaniu jawnym, a kandydat musi mieć między 40 a 60 lat.

Wątpliwości związane z ławnikami dotyczą trudności, jakie ich obecność powoduje przy wyznaczaniu składów rozpatrujących zawisłe przed sądami sprawy oraz popularności tej funkcji w społeczeństwie. Faktycznie mając do dyspozycji wspomniane 12 dni (w przypadku ławników SN- 20) trudno by było wyznaczyć terminy posiedzeń w taki sposób by ławnik był obecny na wszystkich rozprawach w danej sprawie, a jest to konieczne w prawie karnym. Tutaj z pomocą przychodzą przepisy ustawy o ustroju sądów powszechnych oraz kodeksu postępowania cywilnego. Tworzą one furtkę, dzięki której prezes sądu może wyznaczać ławnika do udziału w sprawie, której rozpatrywanie zostało już rozpoczęte z udziałem ławnika, nawet jeśli wiązało by to się z przekroczeniem wspomnianego limitu, czy naruszeniem 4 letniej kadencji. Gdyby, ze względu na skomplikowanie sprawy istniało ryzyko, że jej rozpatrywanie będzie długo trwało, to można wyznaczyć do dwóch ławników dodatkowych. Zastępują oni ławniczych członków składu w przypadku ich nieobecności. Natomiast prawo cywilne ma odmienne uregulowanie niż wspomniane wyżej karne. Wymagane jest tylko, aby wyrok wydali sędziowie, przed którymi odbyła się rozprawa bezpośrednio poprzedzająca wydanie wyroku. Te normy tworzą znaczną elastyczność, co w połączeniu z obowiązkiem pracodawcy do umożliwienia ławnikowi wykonywania swoich obowiązków powinno sprawić, że wyznaczenie składu i terminu posiedzenia nie będzie nadmiernie trudne czy skomplikowane.

Rys. Wojciech Kucia

Co do drugiej ze wspomnianych powyżej wątpliwości, to często można się spotkać z poglądem, że funkcję ławników wykonują wyłącznie osoby starsze, a zainteresowanie kandydowaniem jest niewielkie. Rzeczywiście, np. w przeszło czterdziestotysięcznej gminie Myślenice liczba kandydatów przekroczyła liczbę ławników tylko o jeden. Utrudnia to przeprowadzenie rzetelnej selekcji pozytywnej. Zastanówmy się jednak, czemu tak się dzieje, i czy naprawdę jest to zjawisko niekorzystne. Sytuacja osób starszych cechuje się dużą ilością czasu wolnego, dzięki czemu orzekanie w sądzie traktują jako „rozrywkę”. Natomiast osoby aktywne zawodowo, chociaż są zwalniane z pracy na czas wykonywania swej funkcji, to nie otrzymują za ten dzień wynagrodzenia od pracodawcy. Przysługuje im natomiast rekompensata ze Skarbu Państwa, która obecnie wynosi około 130 zł za dzień (jest uzależniona od średniej krajowej), oraz ryczałty, diety i zwroty kosztów dojazdu i noclegu. Zatem funkcja ławnika ani nie należy do lukratywnych, ani nie wymaga wydatków z własnej kieszeni. O ile małe zainteresowanie pełnieniem funkcji ławnika jest niewątpliwe zjawiskiem negatywnym, o tyle piastowanie jej przez emerytów ma swoje plusy. Takie, mniej więcej, comiesięczne wyjścia do ludzi, odmiana odtoczenia, poczucie bycia potrzebnym mają zbawienny wpływ na ich kondycję psychiczną i fizyczną. Taka aktywizacja seniorów powinna jedynym z celów polityki państwa. Tym bardziej, że w zamian służą społeczeństwu swym ogromnym doświadczeniem. Ich staż zawodowy, a często i małżeński, daje gwarancję, że w ważnych sprawach z prawa pracy i prawa rodzinnego w składzie sędziowskim zasiądą osoby, które miały osobistą styczność z problemami będącymi tematem sprawy. Z kolei w sprawach karnych niebagatelne znaczenie będzie miała moralność tych osób, która ukształtowana już lata temu, odporna na rewolucyjne przemiany lat najnowszych, będzie stabilizowała cały wymiar sprawiedliwości, dzięki czemu zamiany w rozumieniu pewnych norm i przepisów (które przecież zachodzić muszą) będą miały charakter ewolucyjny. 

Instytucja ławnika jest niedoceniana w społeczeństwie, co powinno się zmienić. Jest to bowiem realna władza oddana w ręce zwykłych ludzi, z której społeczeństwo obywatelskie musi korzystać.  Zamiast narzekać na sądy może warto spróbować wcielić się w rolę sędziego? Dla tych, którzy mają najgorsze zdanie o „kaście” może będzie to okazja do uratowania jakiejś osoby przed poszkodowaniem przez wymiar sprawiedliwości. Inni zrozumieją jak trudno sprawić, żeby z rozstrzygnięcia wszyscy byli zadowoleni. Tylko z takimi doświadczeniami mamy pełne prawo do krytyki. Czytelników Remigiusza Mroza i fanów serialu W garniturach niech przekona wizja wzięcia udziału w tym, o czym do tej pory tylko czytali, co tylko oglądali na ekranie. Dla każdego bycie ławnikiem to chwilowa odskocznia od rutyny dnia, przejście w świat pełen powagi, teatralnych gestów, niecodziennych strojów. Szczególnie ambitni mogą uczynić z bycia ławnikiem jeden z etapów swojej społecznej działalności (np. obecna Marszałek Sejmu była kiedyś ławnikiem sądu pracy), szczególnie teraz, gdy otwarta jest droga awansu na ławnika Sądu Najwyższego.

Szymon Wincenciak
Stowarzyszenie Demokracja w Praktyce 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Panie Areczku, pan jest za młody na umowę..."

Młode osoby są szczególnie narażone na oszustwa ze strony pracodawców. Co jest tego przyczyn ą , dlaczego młodzi na tym tracą i jak się przed tym przestrzec? W liceum, technikum czy szkole branżowej osoby uczące się, często podejmują pracę nie tylko w wakacje, ale także w roku szkolnym. Młodzi i niedoświadczeni pracownicy stanowią łakomy kąsek dla wszelkiej maści oszustów. Przedstawmy pokrótce kilku z nich. Fot. Facebook/Panie Areczku - memy o pracy Na rekrutera Załóżmy, że dana osoba szuka pracy w internecie na różnych portalach. Przeglądając setki ofert, trafia nagle na tę idealną. Dogodne warunki, wspaniała płaca i tylko kilka dokumentów –  niewiele kroków do spełnienia. S ytuacja komplikuje się w momencie wysłania swoje go CV na podany adres mailowy. Wtedy, po krótkim czasie przychodzi wiadomość od nie byle kogo nadawcą jest międzynarodowa firm a, która chce nas zatrudnić . Z radością wypełniamy zgłoszenie. Ale zaraz. Przecież w tamtej wiadomości nie było nawet loga firmy

Sąd sądem...

„Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie” powiedziała Leonia Pawlak do swojego syna jadącego na rozprawę sądową równocześnie podając mu granat. Ta scena z kultowego filmu „Sami swoi” nie straciła nic ze swej aktualności. Oczywiście w rozumieniu samego podejścia do kwestii prawa i poczucia sprawiedliwości (bo zapasy drugowojennych granatów stety/niestety szybko się skończyły; ewentualnie czekają na jakiś napad mafii jak w Wilkowyjach). Świadczy o tym współczesne powiedzonko „zasady są po to, aby je łamać”. Już na pierwszy rzut oka widać, że świadomość i kultura prawna w naszym społeczeństwie nie jest powalająca. I choć mamy na to, moim zdaniem, przekonujące wytłumaczenie, którym jest doświadczanie przez dwieście lat (jak nie zabory, to dwa totalitaryzmy i dwa autorytaryzmy) prawa, które w głównej mierze tworzone było przeciw ludziom, to jednak pasowałoby coś z tą świadomością i kulturą prawną Polaków zrobić. Fot. Kadr z filmu "Sami swoi" (1967), reż. Sylwester C

Dziennikarstwo obywatelskie - czy uratuje polskie media? [PODCAST zdezINFORMOWANI]

O dziennikarstwie obywatelskim w praktyce razem z zespołem zdezINFORMOWANI miał okazję porozmawiać członek naszego Stowarzyszenia Łukasz Trzaska. W wywiadzie możecie znaleźć odpowiedzi na pytanie czym tak właściwie jest taki rodzaj dziennikarstwa, kto może się nim zajmować i czy może ono zapobiegać dezinformacji. Dziękujemy za rozmowę i zapraszamy do wysłuchania podcastu (na YT lub w serwisie Spotify ). A jeśli chcecie dowiedzieć się więcej na temat m.in. medialnych manipulacji, fact-checkingu oraz szukania wiarygodnych źródeł informacji serdecznie zachęcamy do sprawdzenia strony https://zdezinformowani.com/ , a także do śledzenia zdezINFORMOWANYCH w mediach społecznościowych . Rys. zdezINFORMOWANI Łukasz Trzaska Stowarzyszenie Demokracja w Praktyce