>bądź mną
>lvl 51
>jesteś sobie ministrem i bez żadnej podstawy prawnej drukujesz 30 milionów pakietów wyborczych.
>drukarka robi brrrr
>całość za jedyne 70 milionów złotych, bo Cię stać
>coś tam nie pykło z wyborami, więc się nie odbywają i Twoje karty wyborcze nadają się już jedynie do spuszczenia w toalecie, bądź na podpałkę do grilla
>szkoda w luj
>za 70 milionów, które wydałeś możnaby kupić 35 tysięcy laptopów dla uczniów, 140 karetek pogotowia ratunkowego, albo zapas kremówek na 37 751 lat
>ale pieniądze poszły do kosza i tak już do Exela wpisałeś
>trochę przypał, bo to z państwowej kasy
>jakiś Trybunał Stanu się szykuje, albo inne takie
>olaboga co to będzie.jpg
>ale spokojnie – przecież chciałeś dobrze, a za to nikogo nie można u nas wsadzić
>profit
>dobrze jest być urzędnikiem publicznym w Polsce
 |
Rys. Wykop |
To mógłby być tylko fragment zmyślonej przeze mnie na poczekaniu internetowej pasty, ale tak się zabawnie złożyło, że tak naprawdę to scenariusz jaki przewiduje wprowadzenie najnowszej poprawki ustawy „covidowej” proponowanej przez Prawo i Sprawiedliwość. I to nie jest śmieszne nic a nic.
Artykuł 10d poselskiego projektu ustawy brzmi bowiem tak: "nie popełnia przestępstwa, kto w celu przeciwdziałania COVID-19 narusza obowiązki służbowe lub obowiązujące przepisy, jeżeli działa w interesie społecznym". Czyli innymi słowy – nawet jeśli polityk, czy inny urzędnik państwowy złamał prawo, ale kierował się przy tym „dobrymi intencjami” to tak naprawdę nic się nie stało, Polacy nic się nie stało. A więc dajmy na to – defraudacja państwowych pieniędzy na organizację wyborów, które się nie odbyły? Nie ma problemu – działanie w społecznym interesie. Zakup respiratorów od handlarza bronią, których ostatecznie nie otrzymano? Luz – walczył z epidemią, chciał dobrze przecież. Co będzie dalej – zbrojna pacyfikacja manifestantów, którzy nie nosili maseczek? Bombardowanie Górnego Śląska, w celu zmniejszenia liczby zarażonych? Wysłanie opozycji na przymusową profilaktyczną kwarantannę w Bieszczadach? Tak tylko pytam. Bo pod walkę z pandemią można na dobrą sprawę podciągnąć dowolną czynność. A interes społeczny to pojęcie wyjątkowo względne i subiektywne.
 |
Rys. Amazon |
Mówiąc już w pełni poważnie – proponowane zmiany w ustawie są o tyle absurdalne, co zwyczajnie cyniczne i niebezpieczne. Bo to nie tylko pozbawienie funkcjonariuszy publicznych jakiejkolwiek odpowiedzialności za swoje czyny, ale i otwarte prawne sankcjonowanie przestępstw jeśli tylko zostały one popełnione w walce z pandemią i w „dobrej wierze”. Artykuł ustawy nie precyzuje przy tym jakiego rodzaju miałyby to być przestępstwa, więc spokojnie można założyć że teoretycznie tak jak korupcja, niegospodarność i kradzież - tak samo bezkarnie urzędnikom uszłoby pobicie, zabójstwo, czy gwałt. Bo zasadniczo gama możliwych przestępstw jest dość szeroka. Dorzućmy do tego jeszcze bezczelne zamiatanie spraw pod dywan, jako że wyłączenie odpowiedzialności obowiązywałoby również wstecz i obejmowało „amestią” wszystkie czyny popełnione od początku pandemii (bo przecież w przeciwnym razie niektórzy musieliby - no nie wiem – na przykład oddać 70 milionów złotych) i mamy doskonały potworek prawny rodem z mokrych snów Machiavelliego. Bezkarność tłumaczona interesem społecznym i dobrem ogółu to przecież wypisz wymaluj „cel uświęca środki”. A wyrachowane żonglowanie prawem i dostosowywanie go przez rządzących do bieżących potrzeb to już jak nic „Folwark zwierzęcy” Orwella i świnie dopisujące ukradkiem na tablicy z zasadami „…ale niektóre są równiejsze”. Bo tak mniej więcej działa ta ustawa.
 |
Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe |
Nawet w konstytucji kwietniowej z 1935 roku prezydent odpowiadał przynajmniej przed Bogiem i historią. Ustawa covidowa nie bawi się w takie półśrodki. Tutaj nawet Bóg ma wolne i nie musi już naszych urzędników nadzorować. Dobrze chociaż, że zawsze zostaje jeszcze prezes partii.
Łukasz Trzaska
Stowarzyszenie Demokracja w Praktyce
Komentarze
Prześlij komentarz