Przejdź do głównej zawartości

Halo, dzwonił rok 1935 i skarżył się, że odgapiacie

 >bądź mną

>lvl 51

>jesteś sobie ministrem i bez żadnej podstawy prawnej drukujesz 30 milionów pakietów wyborczych.

>drukarka robi brrrr

>całość za jedyne 70 milionów złotych, bo Cię stać

>coś tam nie pykło z wyborami, więc się nie odbywają i Twoje karty wyborcze nadają się już jedynie do spuszczenia w toalecie, bądź na podpałkę do grilla

>szkoda w luj

>za 70 milionów, które wydałeś możnaby kupić 35 tysięcy laptopów dla uczniów, 140 karetek pogotowia ratunkowego, albo zapas kremówek na 37 751 lat 

>ale pieniądze poszły do kosza i tak już do Exela wpisałeś

>trochę przypał, bo to z państwowej kasy

>jakiś Trybunał Stanu się szykuje, albo inne takie

>olaboga co to będzie.jpg

>ale spokojnie  – przecież chciałeś dobrze, a za to nikogo nie można u nas wsadzić

>profit 

>dobrze jest być urzędnikiem publicznym w Polsce 

Rys. Wykop

To mógłby być tylko fragment zmyślonej przeze mnie na poczekaniu internetowej pasty, ale tak się zabawnie złożyło, że tak naprawdę to scenariusz jaki przewiduje wprowadzenie najnowszej poprawki ustawy „covidowej” proponowanej przez Prawo i Sprawiedliwość. I to nie jest śmieszne nic a nic.

Artykuł 10d poselskiego projektu ustawy brzmi bowiem tak: "nie popełnia przestępstwa, kto w celu przeciwdziałania COVID-19 narusza obowiązki służbowe lub obowiązujące przepisy, jeżeli działa w interesie społecznym". Czyli innymi słowy – nawet jeśli polityk, czy inny urzędnik państwowy złamał prawo, ale kierował się przy tym „dobrymi intencjami” to tak naprawdę nic się nie stało, Polacy nic się nie stało. A więc dajmy na to – defraudacja państwowych pieniędzy na organizację wyborów, które się nie odbyły? Nie ma problemu – działanie w społecznym interesie. Zakup respiratorów od handlarza bronią, których ostatecznie nie otrzymano? Luz – walczył z epidemią, chciał dobrze przecież. Co będzie dalej – zbrojna pacyfikacja manifestantów, którzy nie nosili maseczek? Bombardowanie Górnego Śląska, w celu zmniejszenia liczby zarażonych? Wysłanie opozycji na przymusową profilaktyczną kwarantannę w Bieszczadach? Tak tylko pytam. Bo pod walkę z pandemią można na dobrą sprawę podciągnąć dowolną czynność. A interes społeczny to pojęcie wyjątkowo względne i subiektywne.

Rys. Amazon

Mówiąc już w pełni poważnie – proponowane zmiany w ustawie są o tyle absurdalne, co zwyczajnie cyniczne i niebezpieczne. Bo to nie tylko pozbawienie funkcjonariuszy publicznych jakiejkolwiek odpowiedzialności za swoje czyny, ale i otwarte prawne sankcjonowanie przestępstw jeśli tylko zostały one popełnione w walce z pandemią i w „dobrej wierze”. Artykuł ustawy nie precyzuje przy tym jakiego rodzaju miałyby to być przestępstwa, więc spokojnie można założyć że teoretycznie tak jak korupcja, niegospodarność i kradzież - tak samo bezkarnie urzędnikom uszłoby pobicie, zabójstwo, czy gwałt. Bo zasadniczo gama możliwych przestępstw jest dość szeroka. Dorzućmy do tego jeszcze bezczelne zamiatanie spraw pod dywan, jako że wyłączenie odpowiedzialności obowiązywałoby również wstecz i obejmowało „amestią” wszystkie czyny popełnione od początku pandemii (bo przecież w przeciwnym razie niektórzy musieliby - no nie wiem – na przykład oddać 70 milionów złotych) i mamy doskonały potworek prawny rodem z mokrych snów Machiavelliego. Bezkarność tłumaczona interesem społecznym i dobrem ogółu to przecież wypisz wymaluj „cel uświęca środki”. A wyrachowane żonglowanie prawem i dostosowywanie go przez rządzących do bieżących potrzeb to już jak nic „Folwark zwierzęcy” Orwella i świnie dopisujące ukradkiem na tablicy z zasadami „…ale niektóre są równiejsze”.  Bo tak mniej więcej działa ta ustawa. 

Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Nawet w konstytucji kwietniowej z 1935 roku prezydent odpowiadał przynajmniej przed Bogiem i historią. Ustawa covidowa nie bawi się w takie półśrodki. Tutaj nawet Bóg ma wolne i nie musi już naszych urzędników nadzorować. Dobrze chociaż, że zawsze zostaje jeszcze prezes partii.

Łukasz Trzaska
Stowarzyszenie Demokracja w Praktyce

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Panie Areczku, pan jest za młody na umowę..."

Młode osoby są szczególnie narażone na oszustwa ze strony pracodawców. Co jest tego przyczyn ą , dlaczego młodzi na tym tracą i jak się przed tym przestrzec? W liceum, technikum czy szkole branżowej osoby uczące się, często podejmują pracę nie tylko w wakacje, ale także w roku szkolnym. Młodzi i niedoświadczeni pracownicy stanowią łakomy kąsek dla wszelkiej maści oszustów. Przedstawmy pokrótce kilku z nich. Fot. Facebook/Panie Areczku - memy o pracy Na rekrutera Załóżmy, że dana osoba szuka pracy w internecie na różnych portalach. Przeglądając setki ofert, trafia nagle na tę idealną. Dogodne warunki, wspaniała płaca i tylko kilka dokumentów –  niewiele kroków do spełnienia. S ytuacja komplikuje się w momencie wysłania swoje go CV na podany adres mailowy. Wtedy, po krótkim czasie przychodzi wiadomość od nie byle kogo nadawcą jest międzynarodowa firm a, która chce nas zatrudnić . Z radością wypełniamy zgłoszenie. Ale zaraz. Przecież w tamtej wiadomości nie było nawet loga firmy

Sąd sądem...

„Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie” powiedziała Leonia Pawlak do swojego syna jadącego na rozprawę sądową równocześnie podając mu granat. Ta scena z kultowego filmu „Sami swoi” nie straciła nic ze swej aktualności. Oczywiście w rozumieniu samego podejścia do kwestii prawa i poczucia sprawiedliwości (bo zapasy drugowojennych granatów stety/niestety szybko się skończyły; ewentualnie czekają na jakiś napad mafii jak w Wilkowyjach). Świadczy o tym współczesne powiedzonko „zasady są po to, aby je łamać”. Już na pierwszy rzut oka widać, że świadomość i kultura prawna w naszym społeczeństwie nie jest powalająca. I choć mamy na to, moim zdaniem, przekonujące wytłumaczenie, którym jest doświadczanie przez dwieście lat (jak nie zabory, to dwa totalitaryzmy i dwa autorytaryzmy) prawa, które w głównej mierze tworzone było przeciw ludziom, to jednak pasowałoby coś z tą świadomością i kulturą prawną Polaków zrobić. Fot. Kadr z filmu "Sami swoi" (1967), reż. Sylwester C

Dziennikarstwo obywatelskie - czy uratuje polskie media? [PODCAST zdezINFORMOWANI]

O dziennikarstwie obywatelskim w praktyce razem z zespołem zdezINFORMOWANI miał okazję porozmawiać członek naszego Stowarzyszenia Łukasz Trzaska. W wywiadzie możecie znaleźć odpowiedzi na pytanie czym tak właściwie jest taki rodzaj dziennikarstwa, kto może się nim zajmować i czy może ono zapobiegać dezinformacji. Dziękujemy za rozmowę i zapraszamy do wysłuchania podcastu (na YT lub w serwisie Spotify ). A jeśli chcecie dowiedzieć się więcej na temat m.in. medialnych manipulacji, fact-checkingu oraz szukania wiarygodnych źródeł informacji serdecznie zachęcamy do sprawdzenia strony https://zdezinformowani.com/ , a także do śledzenia zdezINFORMOWANYCH w mediach społecznościowych . Rys. zdezINFORMOWANI Łukasz Trzaska Stowarzyszenie Demokracja w Praktyce