Kampania wyborcza trwa w najlepsze, wraz z nią wiele przyciągających uwagę wydarzeń. Niewątpliwie jednym z nich jest oficjalna wizyta prezydenta Andrzeja Dudy w Białym Domu w tym tygodniu. Wydarzenie komentowane przede wszystkim nie tyle ze względu na swój status dyplomatyczny i militarny, ale głównie przez pryzmat ewentualnego zwrotu wyborczego na korzyść głowy państwa, który zdaje się łapać zadyszkę po szybkiej ucieczce od peletonu jeszcze podczas uznanych za niebyłe wyborów majowych.
Fot. Twitter.com/Donald J. Trump |
Spotkanie to ma szansę przynieść realne korzyści państwu polskiemu w postaci wzmocnienia obecności militarnej oraz wsparcia w rozwoju programu energii atomowej naszego głównego sojusznika. Donald Trump z pewnością zaproponuje to Andrzejowi Dudzie, ten drugi propozycję z radością przyjmie. Obaj zaś podziękują sobie nawzajem z pocałowaniem ręki oraz wygłoszą wobec prasy w Ogrodzie Różanym wydające się wiele znaczyć zapewnienia o wspaniałej współpracy, bo ani jeden, ani drugi nie może czuć się spokojny spoglądając na sondażowe słupki. Oboje celują bowiem w ten sam elektorat – amerykańską Polonię, której głosy są na wagę złota. Muszą jednak pilnować się, żeby na tym złocie nie wyjść bez niczego, gdy z paktu dwóch jeden wyleci, a na jego miejsce przyjdzie ktoś, kto za ten będący mu nie na rękę alians będzie chciał się odpłacić. Wydaje się jednak, że powodu do zmartwień nie ma. Amerykańska część polskiej diaspory zdecydowanie bardziej wierzy w politykę dobrej zmiany, w przeciwieństwie do ich europejskich odpowiedników, którzy jakoś w słowa o „zdradzieckich mordach” i „wirusie gorszym niż COVID” nie mogą uwierzyć.
Fot. Nowy Dziennik |
Ujawnia się więc tu staropolska prawda – wszędzie dobrze gdzie nas nie ma, a przecież polscy jankesi są od kraju dalej niż Ci z Niemiec, którzy aż tak przekonani w kwestii dobrej zmiany w związku z przygraniczną odległością po prostu nie są – należy im wybaczyć. Pytanie jak tym razem dokona wyboru amerykańska Polonia i kto będzie trzymał kciuki za to, że poczta samolotowa worki z głosami zza wielkiej wody dostarczy szybciej niż standardową pocztówkę wielkanocną od wujka Georga z Kentucky, aby w spokoju móc odetchnąć i znów zapomnieć o niej na 5 lat.
Patryk Brózda
Stowarzyszenie Demokracja w Praktyce
Komentarze
Prześlij komentarz