Przejdź do głównej zawartości

Kościuszko gdyby żył to by pił

- Patrz, Kościuszko, na nas z nieba! —
raz Polak skandował
i popatrzył nań Kościuszko,
i się zwymiotował.

Konstanty Ildefons Gałczyński, 1934 r.

Ostatnio przy okazji protestów przeciw rasizmowi w Stanach Zjednoczonych zdewastowany został pomnik Tadeusza Kościuszki, stojący w waszyngtońskim Lafayette Park przed Białym Domem. Potem farbą w sprayu oberwał pomnik Kościuszki przy Placu Żelaznej Bramy w Warszawie. Nie wiem ile mamy na świecie wszystkich pomników naszego zasłużonego rodaka, więc gdy to piszę to może w tym czasie dostało się jeszcze jakiemuś. Wiem jednak inną rzecz - zupełnie nieoczekiwanie cała ta sytuacja wypuściła nagle z piwnic chmarę podróżników w czasie i dobrych znajomych Tadeusza Kościuszki, co to razem z nim wódkę pili i jako, że znają go jak rodzonego brata poczęli przekonywać: „że Kościuszko gdyby żył to sam by te swoje pomniki teraz pobazgrolił”. Inni znajomi Kościuszki, którzy najwidoczniej pili z nim coś innego stwierdzili z kolei, że nie, bo „jakby Tadek tak teraz zobaczył za czyją wolność walczył to by się zrzucił z góry – nomen omen – Kościuszki – tak by był zniesmaczony”. 

Fot. Paweł Żuchowski/RMF FP

Abstrahując już od tego kto w tym przypadku jest lepszym kumplem Kościuszki i lepiej Tadka zna, myślę sobie: na miłość boską, jak my w Polsce lubimy sobie pogdybać. Wymyślanie historii alternatywnych to niemal nasz sport narodowy: „jakby nie było zaborów…”,  „a gdyby Kuba strzelił karnego z Portugalią…”, „a jakbym wygrał w Totka…”. Słusznie śpiewał modny ostatnio Kazik: gdyby nie słupek, gdyby nie poprzeczka, gdyby się nie przewrócił, byłaby rzecz wielka – „gdyby” to najczęstsze słowo polskie. Ale jeszcze takie sobie tam radosne gdybanie i wymyślanie fantastycznych opowiastek w rozmowie z kumplami to jedno. Gorzej gdy ktoś zaczyna przenosić swoje urojone, przepuszczone przez własną siatkę ideologiczną  historie na poważny, publiczny grunt. Ostatnio premier Mateusz Morawiecki w swojej profetycznej wizji ujawnił na przykład, że GDYBY epidemia koronawirusa dotknęła nasz kraj w czasach rządów Platformy Obywatelskiej to „państwa polskiego nie byłoby stać na obronę przed wirusem”. W TVP Info mogliśmy z kolei poznać zdanie politologa Artura Wróblewskiego, że „w tej chwili mamy najlepsze lata od czasu śmierci ostatniego z Jagiellonów i GDYBY Rafał Trzaskowski został prezydentem te najlepsze lata mogą zostać przerwane”. Co będzie dalej – wszystko by mi się udało GDYBY nie te wścibskie dzieciaki? Twój kot kupowałby Whiskas? Kościuszko dewastowałby pomniki sprayem? A nie, przepraszam to już się dzieje. 

Fot. Desingboom

Ta symulacja świata naprawdę staje się coraz bardziej popsuta. Szukam mojej czerwonej pigułki, żeby wyjść z tego wadliwego matrixa ale nie mogę znaleźć. Nawet marketingowcy ostatnio zaważyli, że coś jest nie tak i stwierdzili, że w sumie to 6 sezon Black Mirror już się ukazał …i jest nim nasza rzeczywistość. „Live Now. Everywhere” – głosi baner stylizowany na dystopijną produkcję Netflixa, wypuszczony dla żartu przez pewną hiszpańską szkołę reklamy. Niby zabawne, ale mi jest po prostu zwyczajnie smutno. Smutne jest to, że dramatyczne wydarzenia w USA zamiast wzbudzać refleksję na temat problemu rasizmu, czy anarchii u nas wywołują dyskusję o tym czy Kościuszko byłby graficiarzem, czy konserwatorem sztuki. Smutne jest, że są osoby, które mają czelność decydować, co w ich mniemaniu zrobiłby a czego nie, nieżyjący od ponad dwustu lat bohater wojny o niepodległość Polski i Stanów Zjednoczonych. Ale jeszcze bardziej smutne jest, że naprawdę są ludzie którzy myślą, że spryskanie pomnika sprayem może cokolwiek zmienić w położeniu jakiekolwiek grupy społecznej i w ten sposób usprawiedliwiają wandalizm i niszczenie mienia. I nie chodzi tu wcale o jakąś moją specjalna miłość wobec pomników, monumentów i cokołów. Ja tam po prawdzie nie kocham pomników. Ale przyklaskiwanie takim działaniom i mówienie, że akcja bazgrania po zabytkach jest pozytywna, bo zwróci uwagę wielu osób na problem rasizmu, do tego szantaż emocjonalny pokroju słów o „pomnikach ważniejszych od ludzi” i lekceważące „pomnik można odmalować” to już absolutny żart. A takie opinie niejednokrotnie przejawiają się w Internecie. Moi drodzy – jeśli tak myślicie, jesteście w tym momencie na równi z bandziorami demolującymi ulice i rabującymi sklepy.

Oczywistym jest, że Kościuszko był postacią która wiele dobrego zrobiła dla czarnoskórej ludności. W swoim testamencie polecił nawet przeznaczyć swój amerykański majątek na wyzwolenie i edukację czarnych niewolników. Możemy spekulować, że dziś Kościuszko zapewne stanąłby po stronie protestujących przeciw rasizmowi. Ale na miły Bóg – naprawdę sądzimy, że walczyłby o prawa czarnoskórych z pomocą puszki farby?

Kadr z filmu "Wesele" w reż. A. Wajdy, 1972, Fot. Filmoteka Narodowa

Skandaliczną dewastację pomnika Kościuszki w Waszyngtonie można jeszcze wyjaśnić rozemocjonowaniem i wściekłością tłumu, niszczącego wszystko co tylko spotka na drodze i nieznającego postaci Kościuszki. Ale zniszczenie pomnika w Warszawie jest aktem po stokroć gorszym, bo wyrachowanym. To cyniczna próba naruszenia porządku społecznego, zręcznie zasłaniająca się zbożnymi celami. Nie ma czegoś takiego jak wandalizm w słusznej sprawie. Za usuniecie z cokołu napisu „Black Lives Matter” zapłacą warszawiacy w swoich podatkach. Za odnowienie pomnika w Waszyngtonie zapłacą mieszkańcy stolicy Stanów Zjednoczonych. Za rasizm w tym układzie wciąż nie zapłaci nikt. Bo napis na murze, pomniku czy latarni nie ma siły sprawczej. Tak samo jak spalony samochód czy rozbita szyba w sklepie. Nie róbmy z Kościuszki wandala. Chyba, że chcemy być jak ten Nos z "Wesela" Wyspiańskiego, który pijany w sztok tłumaczy, że przecież nawet: Chopin gdyby jeszcze żył toby pił. Bo tak wygodniej. Skoro tak, to Kościuszko pewnie piłby dziś razem z Chopinem. Ze smutku.

Łukasz Trzaska
Stowarzyszenie Demokracja w Praktyce

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sąd sądem...

„Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie” powiedziała Leonia Pawlak do swojego syna jadącego na rozprawę sądową równocześnie podając mu granat. Ta scena z kultowego filmu „Sami swoi” nie straciła nic ze swej aktualności. Oczywiście w rozumieniu samego podejścia do kwestii prawa i poczucia sprawiedliwości (bo zapasy drugowojennych granatów stety/niestety szybko się skończyły; ewentualnie czekają na jakiś napad mafii jak w Wilkowyjach). Świadczy o tym współczesne powiedzonko „zasady są po to, aby je łamać”. Już na pierwszy rzut oka widać, że świadomość i kultura prawna w naszym społeczeństwie nie jest powalająca. I choć mamy na to, moim zdaniem, przekonujące wytłumaczenie, którym jest doświadczanie przez dwieście lat (jak nie zabory, to dwa totalitaryzmy i dwa autorytaryzmy) prawa, które w głównej mierze tworzone było przeciw ludziom, to jednak pasowałoby coś z tą świadomością i kulturą prawną Polaków zrobić. Fot. Kadr z filmu "Sami swoi" (1967), reż. Sylwester C

Dziennikarstwo obywatelskie - czy uratuje polskie media? [PODCAST zdezINFORMOWANI]

O dziennikarstwie obywatelskim w praktyce razem z zespołem zdezINFORMOWANI miał okazję porozmawiać członek naszego Stowarzyszenia Łukasz Trzaska. W wywiadzie możecie znaleźć odpowiedzi na pytanie czym tak właściwie jest taki rodzaj dziennikarstwa, kto może się nim zajmować i czy może ono zapobiegać dezinformacji. Dziękujemy za rozmowę i zapraszamy do wysłuchania podcastu (na YT lub w serwisie Spotify ). A jeśli chcecie dowiedzieć się więcej na temat m.in. medialnych manipulacji, fact-checkingu oraz szukania wiarygodnych źródeł informacji serdecznie zachęcamy do sprawdzenia strony https://zdezinformowani.com/ , a także do śledzenia zdezINFORMOWANYCH w mediach społecznościowych . Rys. zdezINFORMOWANI Łukasz Trzaska Stowarzyszenie Demokracja w Praktyce

„Panie Areczku, pan jest za młody na umowę..."

Młode osoby są szczególnie narażone na oszustwa ze strony pracodawców. Co jest tego przyczyn ą , dlaczego młodzi na tym tracą i jak się przed tym przestrzec? W liceum, technikum czy szkole branżowej osoby uczące się, często podejmują pracę nie tylko w wakacje, ale także w roku szkolnym. Młodzi i niedoświadczeni pracownicy stanowią łakomy kąsek dla wszelkiej maści oszustów. Przedstawmy pokrótce kilku z nich. Fot. Facebook/Panie Areczku - memy o pracy Na rekrutera Załóżmy, że dana osoba szuka pracy w internecie na różnych portalach. Przeglądając setki ofert, trafia nagle na tę idealną. Dogodne warunki, wspaniała płaca i tylko kilka dokumentów –  niewiele kroków do spełnienia. S ytuacja komplikuje się w momencie wysłania swoje go CV na podany adres mailowy. Wtedy, po krótkim czasie przychodzi wiadomość od nie byle kogo nadawcą jest międzynarodowa firm a, która chce nas zatrudnić . Z radością wypełniamy zgłoszenie. Ale zaraz. Przecież w tamtej wiadomości nie było nawet loga firmy