Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2019

Kryzysowa narzeczona

Powiedzieć, że Polacy są podzielonym narodem to nic nie powiedzieć. Ale nawet my czasem potrafimy się zjednoczyć. Rzecz jasna głównie wtedy gdy dzieje się coś złego. Katastrofa w Smoleńsku, czy niedawny zamach na prezydenta Adamowicza pokazały to aż nader dobitnie. Dość powiedzieć, że śmierć Jana Pawła II na chwilę połączyła nawet zwaśnionych kibiców Wisły i Cracovii. No właśnie – kibiców. Gdyby każdy z nas angażował się w sprawy państwa i społeczeństwa tak mocno jak kibice w wspieranie swoich ukochanych drużyn, nasz kraj byłby zapewne zupełnie innym miejscem. A pewna historia, której świadkami byliśmy w ostatnich tygodniach naprawdę pokazała, że można. Że można zjednoczyć się, zmobilizować i razem dokonać cudu. Bo chyba tylko tak możemy powiedzieć o uratowaniu Wisły Kraków. Ale po kolei. Fot. Marcin Michta O tym że klub ma ogromne kłopoty finansowe i organizacyjne wiadomo było już od dawna. Zza kulis coraz częściej dochodziły pogłoski o ogromnych długach w spółce oraz o pow...

Tytuł za jeden uśmiech

Nie wiem, czy zauważyliście ale w naszym kraju cierpimy na niezwykłą, irracjonalną wręcz tytułomanię. Wprost uwielbiamy zwracać się do innych: panie kierowniku, prezesie, trenerze, redaktorze, ministrze, eminencjo, doktorze, czy profesorze w końcu. Tytuł przecież być musi, bo to podstawa porządku społecznego. U nas nie ma człowieka – jest tytuł, funkcja, stopień. Jaki tam pan Marek? To przecież nasz pan dyrektor jest. I tak dalej i dalej. Tyle, że niektórzy w tej swojej tytułologii zaszli już chyba jednak zbyt daleko. W jednej z szczecińskich szkół statut obowiązkowo nakazywał - uwaga - „zwracać się do nauczyciela używając zwrotu Pan/-i Profesor” oraz „pozdrawiać ukłonem wszystkich pracowników szkoły”. Po interwencji w miejscowym kuratorium przepisy błyskawicznie zostały zmienione, jednak niesmak pozostał. Chociaż, czy aby na pewno „niesmak”? Bo z tym „profesorowaniem” w naszych kochanych oświatowych gmachach to różnie to bywa. O ile na wyższych uczelniach nikt nie ma już racze...